Właśnie chodziłam po Łące, cicho nucąc sobie jakąś melodię. Uniosłam głowę nieznacznie w górę, by móc przyjrzeć się płynącym białym obłoczkom. Piękna pogoda... Uśmiechnęłam się, przyspieszając swój chód do truchtu. Czułam, jak ogon kręci mi się na prawo i lewo w rytm stawiania moich łap. Zaczął wiać lekki wiaterek. Wzdrygnęłam się, czując go na swojej sierści. Aż ciarki mnie przeszły od tego chłodu. Skręciłam nieznacznie w lewo, dalej powoli truchtając. Zobaczyłam w oddali charakterystyczną linię z drzew, która kończyła tereny Łąki. Po kilku minutach ciągłego truchtu zwolniłam do normalnego chodu, przekraczając próg Lasu Angae. Mimo tego, że byłam tu od niedawna, zapamiętałam poszczególne nazwy terenów. W końcu, jako strażnik powinnam je pamiętać. Zobaczyłam przed sobą zwalone drzewo. Przyspieszyłam do delikatnego biegu, zbliżając się do kłody i płynnie ją przeskakując, na końcu lądując na łapy. Po skoku się zatrzymałam, spojrzałam za siebie na pień, po czym ruszyłam dalej wzdłuż ścieżki. Nic ciekawego się nie działo. Krzaki jagód, kałuże po wczorajszym deszczu, tu wiewiórka przebiegnie przede mną, by dostać się na drzewo obok. Usłyszałam łamiącą się gałązkę. Automatycznie odwróciłam się za siebie, skąd dany hałas pochodził. Stał tam mały jelonek, który po ujrzeniu mnie, ruszył uchem, po czym pobiegł w gęstwinę drzew. Uśmiechnęłam się chytrze, odwracając się i biegnąc tropem koziołka. Tylko... Co jelonek robi bez mamy? Może się zgubił? Potrząsnęłam przeczącą głową, odganiając od siebie te myśli. Muszę dogonić tego koziołka. Wyglądał całkiem smacznie... Jak na zawołanie, zaburczało mi w brzuchu, na co się lekko zaśmiałam. Zwolniłam, zatrzymując się w miejscu i uważnie nasłuchując. Cisza... Spróbowałam go wywąchać. Może jednak uda mi się go wyczuć. Gdy schyliłam głowę w dół, usłyszałam kolejną łamiącą się gałązkę. Nie myśląc zbytnio, automatycznie pobiegłam w tamtą stronę. Tam musi być ten jelonek! Dobiegłam na małą dziurę w środku lasu bez drzew. Na środku był tylko duży kamień, na którym siedział jakiś wilk, zajadający się koziołkiem, na którego sama miałam ochotę.
- No ej... - zaczęłam, podchodząc do wilka. Ten automatycznie odwrócił się w moją stronę. Popatrzyłam na zabite zwierzątko, po czym westchnęłam.
- No ej... - zaczęłam, podchodząc do wilka. Ten automatycznie odwrócił się w moją stronę. Popatrzyłam na zabite zwierzątko, po czym westchnęłam.
- To ja miałam ochotę na tego malca... - powiedziałam, lekko się smucąc.
- Podzielisz się? - spytałam, uśmiechając się niepewnie i robiąc krok w stronę zabójcy jelonka.
<Ktoś? Ktokolwiek? xd>