poniedziałek, 3 kwietnia 2017

Od Ferox'a CD Silevery

Bip, bip! Opowiadanie zawiera nieocenzurowane przekleństwa :) miłego dzionka
Basior zastrzygł uszami i spojrzał pusto przed siebie. Wyglądało to, jakby ktoś przesłał mu wiadomość telepatyczną. Zignorowałem to. Nie ruszyłem się jednak z miejsca. No bo po co? Gdzie niby miałbym iść? Do Silevery? Niech sobie sama radzi.
Waru spojrzał niechętnie w moją stronę i wyszeptał jakieś dziwne słowa w niezrozumiałym dla mnie języku. Poczułem kłucie w sercu, a z mojej piersi wyleciał ciemny dym. Wleciał spowrotem do słoika. Było go jakby mniej, lecz to pewnie tylko złudzenie. Moje oczy na nowo przybrały szafirową barwę, lecz już nie tak nasyconą jak wcześniej. Wciąż czułem żal. Sila mnie odrzuciła. Czarny dym to jedynie dziwny duch, podsycający nienawiść do kochanej przez kogoś osoby. To już nie była złość, a jedynie poczucie niemocy i samotności. Nagle oprzytomniałem. Przecież ona, bez względu na to, czy mnie kocha, czy nie, jest teraz w niebezpieczeństwie. Wzbiłem się w powietrze. Coś mnie jednak powstrzymało. Waru trzymał mnie jedną łapą za ogon. Byłem pełen podziwu jego siły, choć starałem się to ukrywać. Nie mogłem dać mu tej satysfakcji. Warknąłem, ale ten tylko uśmiechnął się, jakby bawił się w bezbronną myszką. Rozpostarł swe czarne skrzydła zrobione z cieni i pokazał białe, ostre kły.
- Ale jesteś wkurwiający... - mruknął pod nosem.
Rzuciłem się na niego z kłami. Basior zrobił krok w bok i zaryłem w ziemię. Podniosłem się i wyplułem piasek i trawę z ust. Ten zaśmiał się wrednie, co sprawiło, że jeszcze bardziej miałem ochotę go rozszarpać. Ponownie wzbiłem się w powietrze, a ona razem ze mną. Moją jedyną przewagą było to, że nie musiałem machać skrzydłami. Poza tym jednym szczegółem był ode mnie lepszy w każdej dziedzinie. Mógłbym się poddać, lecz honor mi na to nie pozwalał. Jestem alfą watahy, musiałem walczyć do końca. Coś mnie rozkojarzyło. Czułem, że Silevera mnie potrzebuje, że ma kłopoty. Odwróciłem się. Wtedy demon wykorzystał chwilę mojej nieuwagi. Poczułem, jak oplatają mnie cienie. Zacisnęły się ciasno. Nie mogłem wykonać żadnego ruchu, a im bardziej usiłowałem to zrobić, tym bardziej się zaciskały.
- Kurwa... - przeklnąłem zaciskając zęby.
Waru uśmiechnął się widząc moje cierpienie. Puścił mnie. Zacząłem spadać. Ten myślał już, że trzasnę o ziemię i połamię sobie łapy. Mi jednak udało się zatrzymać tuz nad ziemią. To była chyba jedyna sytuacja, w której lewitacja okazała się naprawdę pomocna. Basior wyglądał na lekko rozczarowanego, lecz uśmiech nie schodził mu z twarzy. Utworzyłem wokół siebie kopułę ochronną, jednak długo nie wytrzymała. Z łatwością ją rozwalił i przycisnął mnie do kamienia.
- Wybacz, ale na tym skończymy zabawę, muszę się zająć tą suką. - zaśmiał się.
- Że kim? - spytałem próbując wyrwać się cieniom przygniatającym mnie do kawałka zimnej skały.
- Twoją Sileverusią skurwielu.
Uderzył mnie pięścią w brzuch i gdzieś się teleportował. Zwinąłem się w małą kulkę łapiąc uderzone miejsce. Zacisnąłem zęby. Musiałem pomóc Sili...
- Weź się w garść, Roxu... - mówiłem sam do siebie - Musisz jej pomóc... Nie możesz poddawać się po byle ciosie w brzuch.
Wstałem i poleciałem najszybciej jak mogłem w kierunku, w którym czułem zapach ukochanej. Ujrzałem kilka demonów zebranych wokół większego, który trzymał Silę. Obok niej leciał Waru i mówił coś do niej. Podleciałem bliżej. Było to najgłupszym, co mogłem teraz zrobić. Dziwna kreatura trzymająca cieniami Sileverę zauważyła mnie, a po niej reszta.
- Chcecie ją skrzywdzić, - zacząłem nabierając pewności siebie z każdym słowem - tak więc nie mam wyboru. Wypowiadam wam wojnę!
Jeden z nich zaśmiał się do drugiego, inny wyszczerzył kły, jeszcze inny szeptał coś do drugiego. Większość jednak wybuchła śmiechem. Zawyłem najgłośniej jak potrafiłem, a znaczyło to mniej więcej to, że mamy wojnę i wzywam pomoc. Nie zdążyłem jednak powiedzieć gdzie jesteśmy, bo Waru oplótł cień wokół mojego pyska tak, że nie mogłem go otworzyć. Potem zacisnął je na moich łapach. Żałośnie zaskamlałem, a ten zaśmiał się wrednie.
- Waru, na co ci ten żałosny maminsynek? - odezwało się brzydkie coś trzymające Silę - Zostaw go, nie jest nam potrzebny.
- Lubię kiedy się wkurwia. Myśli że może coś zdziałać.
Drugi demon przewrócił oczami. Starałem się wyrwać, lecz nie byłem na tyle silny.

Silevera?