"Kiedy byłam mała lubiłam bawić się we mgle" powiadałam sobie w duchu. Brzmiało ładnie, jak początek dobrej książki albo wstęp do ciekawej opowieści. Było nieoczywiste, nie zdradzało nic. Nadawało tajemniczej aury. "Kiedy byłam mała lubiłam bawić się we mgle" powtórzyłam sobie raz jeszcze. Ze smutkiem stwierdziłam, że im bliżej jestem m g ł y potrzebuję tych paru słów bardziej i częściej. To oznaczało, że nie były w stanie odpędzić czegoś niezwykłego w tej gęstej, przyziemnej chmurze. Gorzej, nie potrafiły nawet tego zaćmić. Wiedziałam, że zdana na siebie wkrótce stanę twarzą w twarz ze śmiercią i nie dokończę wielkiego dzieła naszej rodziny. Nie znajdę nam watahy, tak jak tego chcieliśmy. Chcieliśmy wszyscy. Teraz ja mam, szansę. Nieszczęsna mgła chciała zabronić mi iść dalej. "Kiedy byłam mała lubiłam bawić się we mgle". Powtarzałam to sobie od tak dawna, że już zapomniałam czy to prawda. "Kiedy byłam mała lubiłam bawić się we mgle". Słyszę to co i rusz od dobrych paru tygodni. Tak, od dobrych paru tygodni nie jestem w stanie pokonać. Pokonać wewnętrznej bariery, której natura kłóci się z mgłą. Nie, nie z mgłą. Ona kłóci się z "tą mgłą". Nie mogłam sobie przypomnieć. Nie. Nie chciała sobie przypomnieć co przeraża mnie we mgle. W duchu wolałam nie wiedzieć, więc nie wiedziałam. "Kiedy byłam...". Nie, już nie mogłam. Miałam dość tego zdania. Ale, że nie wiedziałam dlaczego, pewnie miało to związek z powodem mojego przerażenia. Najwyraźniej nie chciałam wiedzieć, tego też nie chciałam wiedzieć. Może było zakłamane i je sobie wmawiałam bo miałam nadzieję, że się od niego uzależnię? A może było aż nazbyt prawdziwe? Może miałam dość bo jest w czasie przeszłym? Czy też może bo trwa nadal? W tej chwili wiedziałam tylko jedno - nie wiedziałam już niczego. Lecz co to? Wśród mgły widziałam już całkiem wyraźnie stare drzewo. Drzewo które było stare. Drzewo które było wielkie. Drzewo w kierunku którego miałam zamiar się udać! Pytania, pytania mnie omamiły. W zamyśle ruszyłam w słuszną stroną. W zamyśle nie da się iść w niesłuszną stronę. To musi być to drzewo. Musiałam wejść bardzo głęboko we mgłę. Musiałam być wśród tak wielkiej mgły. Znowu. Od tak wielu lat... eh, nie ważne.
- Co tutaj robisz? - usłyszałam waderzy głos nad sobą. Skierowałam więc ku niemu wzrok. Stała koło mnie piękna, szara wilczyca o błękitnych oczach. Zauważyłam, że miała też skrzydła.
- Czy mogłabyś rozgonić mgłę skrzydłami? - spytałam. Wiem, wiem, że to nie było dobre powitanie, ani odpowiedź na jej pytanie, ale tak się bałam... Ale nie mogłam nawet próbować odurzyć się tym piekielnym zdaniem. Na początku brzmiało ładnie, po paru tygodniach, które minęły niczym parę minut czułam już do niego wstręt.
Najwyraźniej trochę się zdziwiła, ale poczęła rozpraszać mgłę. Uśmiechnęła się leciutko, a ja postarałam odwzajemnić się jej uśmiech.
- Na imię mi Silvera - przedstawiła się.
- Ja jestem Sirsha - cichutko westchnęłam gdy nie czułam już obecności mgły w pobliżu nas dwóch. Widząc to moja towarzyszka przestała wachlować skrzydłami i spoważniała nagle.
- Jesteś na terenie Watahy Srebrzystej Mgły.
- Nie powinnam? - czyżby ostatnie parę tygodni poszło na marne? Byłam na skraju śmierci, musiałam się tu dostać, wiedziałam, że to wataha, ale, że nie powinnam?
- Nie - skrępowała się trochę, może nie chciała mnie kłopotać. - Tylko... może chciałabyś dołączyć?
~~**~~
Tak, w ten oto sposób zostałam przyjęta do watahy. Mgła wciąż mnie kłopotała, często prosiłam Silverę o jej rozganianie, ale kiedy nie było jej przy mnie... Eh, no cóż, spełniłam misję mojej rodziny. Tego ranka pożegnałam uroczyście to marzenie, umarło. Stało się tylko szarą rzeczywistością. Ale gdyby nie poświęcenie tego pragnienia, umarłabym ja. Chciałabym móc powiedzieć, że umarłoby wiele więcej, ale czy to prawda? Czy pragnienia tak zacnych osób jak moja rodzina, czy wielkie, wspólne pragnienia, współdzielone z martwymi, którzy starają się jak mogą, by pielęgnować je zza grobu są więcej warte niż wadera błądząca we mgle? "Kiedyś lubiłam bawić się we mgle, teraz lubię bawić się we łzach. Kiedyś mgła była moją serdeczną przyjaciółką. Teraz się ode mnie odwróciła, a ja choć otaczam się nią nadal, przyjaźnię się jedynie z płaczem", to zdanie mnie nawiedza. Zawsze wraca, a nade to ewoluuje, pozwala mi zobaczyć i poczuć co raz więcej i co raz lepiej. Ale ja nie chcę, nie chcę czuć bólu. Ból boli, wiedza boli. Wspomnienia bolą. Zabierzcie ode mnie to! Nie chcę... nie chcę czuć, chcę być... "Kiedyś lubiłam bawić się we mgle. Kiedyś mgła była moją serdeczną przyjaciółką." Nie chcę wiedzieć. Nie chcę wspominać. Nie chcę czuć. Chcę być mgłą. "Kiedyś lubiłam bawić się we mgle. Kiedyś mgła była moją serdeczną przyjaciółką."
C.D.N.